,,Lubię różnorodność i nie chciałbym jeździć ciągle w to samo miejsce. Niesamowite są wielkie przestrzenie bez drzew, na których praktycznie nie ma ludzi…” - tak w wielkim skrócie definiuje swoją pasję podróżowania Dominik Szmajda, który 7 listopada był gościem Jasielskich Spotkań z Podróżnikami w Zajeździe pod Skałą.
Latem 2012 roku zorganizował wyprawę przez Ural i tundrę Jamalu. Udając się do północnej Rosji, na Ural Polarny i tundrę jamalską chciał pojeździć na rowerze. Pierwsze dni wyprawy nieoczekiwanie sprawiły, że rower przestał być jedynym środkiem transportu Dominika. Podróżnik miał okazję poznać tundrę wraz z jej rdzennymi mieszkańcami. Każdy dzień podróży obfitował w nowe wrażenia. Zmagania z surową naturą, pokonywanie nowych trudności, spotkania z mieszkańcami Uralu wspomina ze wzruszeniem.
Rowerem przez tundrę…
- To piękne, ciekawe i bardzo egzotyczne miejsca. Wcześniejsze moje podróże nie były w kierunku północnym. Zwyczajnie chciałem się przekonać czym jest tundra i sprawdzić czy da się po niej jeździć na rowerze. Pustynie, to miejsca które uwielbiam i zwykła ciekawość sprawiły, że chciałem zobaczyć, czy te zielone też przypadną mi do gustu - mówi
Warto się zmęczyć, warto spróbować…
- Fajnie było spróbować pojechać w tundrę rowerem, łapać stopa na gąsienicach by móc dotrzeć nad jezioro Pimisieto, gdzie żyją koczownicy Jamalu; zobaczyć ich renifery. Warte każdej kropli potu było przedzieranie się rowerem przez dzikie góry choćby dla spróbowania surowego lipienia, spędzenia nocy w kopalni chromu - wspomina
Zdaniem Dominika wybór tego typu wyprawy był w stu procentach trafny. - Pchanie roweru (ok. 50 kg waga) po pustyni lub tundrze jest wyczerpujące i na dłuższą metę praktycznie nie możliwe. Jednak to doświadczenie na całe życie – przekonuje podróżnik
Skrupulatne dokumentowanie wyprawy, bogaty materiał fotograficzny znalazły swoje odzwierciedlenie w książce ,,Rower góral i na Ural”. Tam miesięczna wyprawa rowerowa została wzbogacona o analizę stanu ducha podróżnika i odkrywania prawdziwych motywacji, które nim kierowały.
Wysiłek ma sens…
Przemierzane drogi i bezdroża nie tylko na rowerze, ale i pieszo, czy też wiezdiechodem, do tego spływ górską rzeką na nadmuchanej dętce od traktora trwało niespełna miesiąc. Nawet kąśliwe komary nie były w stanie odwieść rowerowego włóczykija od osiągnięcia celu. Sposób pokonywania tundry i Uralu był różnorodny.
Gość czwartkowego spotkania pokazał, że każdy wysiłek ma sens. Utwierdził w przekonaniu, że warto dotrzeć do celu mimo wszystko. Nie ważne czy na dwóch, czy też czterech kołach; jadąc, czy prowadząc rower. Zakończona wyprawa zjazdem na dętce z pewnością stanie się dla wielu inspiracją.
Samotną wyprawę rowerową Dominika Szmajdy na Ural Polarny (rok 2012),,Rower góral i na Ural” uhonorowano nagrodami na festiwalach podróżniczych: KOLOSY 2012 (nagroda publiczności i wyróżnienie w kat. Podróże), MEDIATRAVEL 2012 (Eldorado – nagroda główna w kat. Podróż roku im. St. Szwarc Bronikowskiego), EXPLORERSFESTIVAL 2012 (Wielka Włóczęga – Nagroda Publiczności)
Ciekawostki:
Czas trwania wyprawy: lipiec/sierpień 2012 (30 dni)
Pokonany dystans: 900 km rowerem, 170 km wiezdiechodem, 100 km – spływ na dętce
Anna Dziura
Portal miastojaslo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych komentarzy. Zastrzegamy sobie prawo do usuwania i redagowania komentarzy, które są niezwiązane z tematem, zawierają wulgaryzmy, reklamy czy też treści obrażające inne osoby. Użytkowniku ponosisz odpowiedzialność za treść swoich komentarzy zgodnie z Polskim Prawem oraz normami obyczajowymi.
Zgłoszenie